wtorek, 8 kwietnia 2014

Skuteczność antykoncepcji a Lady-Comp - czyli nigdy niekończący się tamat - ciąg jeszcze dalszy.

Powstaje zatem pytanie, czy urządzeniu, które swoje działanie w zakresie określania faz płodności w cyklu opiera na zmianach temperatury organizmu użytkowniczki można zaufać. Udowodniłem wcześniej, że urządzeniu oczywiście należy zaufać, gdyż jest ono obiektywne i bezstronne i nie podejmuje decyzji operając na "widzi mi się...", czy też "chyba to będzie tak...", tylko na podstawie działań logicznych i obliczeń matematyczncych. Komputer cyklu jest chłodnym diagnostą płodności, który jak każdy komputer działa w oparciu o określony algorytm. Dzięki temu wyeliminowany w procesie decyzyjnym jest człowiek - sprawca wszelkich błędów w systemach o wysokim poziomie komplikacji, a dodajmy że organizm ludzki takim właśnie super skomplikowanym systemem jest!
Jeżeli zatem urządzenie działa bezując na algorytmicznym podejmowaniu decyzji, to czy można zaufać pomiarom temperatury i czy to wystarczy? Otóż tak! Wystarczy! Co więcej, to właśnie dzięki temu, że ilość czynników została sprowadzona do minimum osiągnięta jest tak wysoka skuteczność. Po kolei zatem....
Organizm każdej kobiety w okresie płodnym jest tak skonsktruowany, że obrazuje zmiany płodności w cyklu, zmianami temperatury bazowej. Temperatura bazowa organizmu, to temperatura ciała w stanie spoczynku, czyli po przebudzeniu i przed podniesieniem się do pozycji pionowej. Jest to temperatura mierzona po minimum 3 godzinnej fazie snu, w trakcie której wystąpił tzw. sen głęboki. Po przebudzeniu, organizm kobiety wskazuje zatem temperaturę, która jest uniwersalnym symptomem płodności, bez wpływu środowiska i czynników zewnętrznych. Dzieje się tak za sprawą zmian hormonalnych w organiźmie, który jest w długotrwałym spoczynku (śnie). Po przebudzeniu i powstaniu z łóżka organizm zaczyna pracować, przysadka mózgowa zaczyna wydzielać hormony, które wpływają na temperaturę. Dlatego właśnie pomiar dokonywany jest po przebudzeniu. Co ważne, dzięki komputerom cyklu można wykonywać pomiar temperatury w jamie ustnej, pod językiem na przykład. Nie musi być to pomiar dokonywany np. w pochwie, co może być dyskomfortem. Pomiar powinien być wykonywany w 6 godzinnym marginesie godzinowym pomiaru, który jest liczony w stosunku do pomiaru dokonanego w poprzedniej dobie (czyli plus / minus 3 godziny od pomiaru z doby poprzedniej). OK, wiemy juz jak wykonywać pomiar, ale czy sama temperatura wystarczy? Przecież metody naturalne uczą, żeby był to pomiar oparty na wielu symptomach. Właśnie w ocenie owych pozostałych symptomów, np. gęstości śluzu pobieranego co rano z szyjki macicy, leży przyczyna niższej skuteczności metod naturalnych, od tej którą przedstawiają komputery cyklu. Ocena takiego czynnika odbywa się na podstawie widzy i doświadczenia osoby, która takie badanie wykonuje (przypomnijmy codziennie, systematycznie o poranku po przebudzeniu śluz z szyjki macicy!). Nie jest trudno się domyślić, że łatwo popełnić błąd. Ocena jest bowiem subiektywna, na podstawie percepcji oceniającego. Nie jest to ocena ilościowa, tylko jakościowa. Wprowadzenie takiego czynnika do jakiegokolwiek modelu sprawia, że cały model (np. oceniający płodność) jest uzależniony od błędu człowieka, który taki czynnik wprowadza. W komputerach cyklu takiej możliwości nie ma! Ocena płodności jest dokonywana w oparciu o prosty i bardzo skuteczny symptom płodności, jakim jest zmiana temperatury bazowej, pomiar dokonywany jest za pomocą specjalnego skalibrowanego z urządzeniem sensora, a sama ocena jest algorytmiczna, czyli bez udziału czynnika ludzkiego. To właśnie wpływa, na fakt że komputery cyklu Lady-Comp, Baby-Comp i Pearly charakteryzują się skutecznością wynoszącą 99,36% !!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz